Międzynarodowy Fundusz Walutowy zgromadził już ponad 450 mld USD środków na walkę z kryzysem. Do dotychczasowego funduszu dołączyło swoje środki dwanaście krajów, w tym Brazylia, Chiny, Indie i Rosja - w sumie na ten fundusz złożyło się już 37 krajów członkowskich czyli 3/5 członków MFW. Najwięcej na ten cel przeznaczyły Chiny (43 mld USD). Wcześniej strefa euro obiecała wkład w wysokości 150 mld USD, a Japonia 60 mld USD, a wkład Polski wyniesie 8,3 mld USD. Pytanie dlaczego pozostali członkowie nie wykazują swojego zaangażowania? Zastanawia mnie czy faktycznie są to środki finansowe, które będą przeznaczone na wspieranie rozwoju gospodarczego czy raczej jest to walka o wpływy w tej organizacji oraz Banku Światowym. Szczególnie widać drugą opcję w przypadku Chin, które równolegle systematycznie wprowadzają swoją walutę do międzynarodowej wymiany czego ewidentnym przykładem jest porozumienie między ChRL i Japonią wypierające dolara USA na rzecz Juana z dniem 01. 06.2012 oraz działania China Development Bank, który przygotowuje się do podpisania umowy z bankami w krajach BRICS - Brazylii, Rosji, Indiach i RPA. Zgodnie z umową krajom tym już zostały udostępnione kredyty w juanach. Wzrasta ilość ekspertów rynków światowych, którzy spodziewają się poluzowania polityki monetarnej przez Bank Chin oraz wzrostu cen. Wzrost wpływów Chin w MFW jest bezpośrednim przełożeniem na kontrolę swojej strefy wpływów. Gdyby ww. środki finansowe miały faktycznie wspierać rozwój gospodarczy to spotkanie w Los Cabos przywódców Grupy G20 zakończyłoby się konkretnymi propozycjami rozwiązań reformujących gospodarkę światową. Według obserwatorów było to nieudane spotkanie! Należałoby by się zastanowić jaki interes ma nasze Państwo dając tak pokaźną kwotę mając równolegle ogromne wewnętrzne problemy i deficyt.